Almost all the nation followed tragic news reports last week. On the 14th of February 19-year-old Nicholas Cruz walked into his school armed with a semi-automatic rifle that he had bought legally from a store downtown. He killed 17 people and wounded 17 others. Such a tragedy is hard to comprehend even in the US where mass shootings happen with a surprising regularity.

We didn’t have to wait long for the aftermath of the incident. After only 24-hours politicians started yet another debate about gun control. Unfortunately, this time it has taken an unexpected turn. Instead of advocating for a stricter supervision, president Donald Trump suggested arming teachers so that they could defend their students and themselves. It may sound like a cheap shot but his way of thinking reflects the views of a large part of the American people.   

It seems that today nothing, not even a school tragedy, can dissuade Americans from buying firearms. This inexplicable obsession, absolutely incomprehensible in any other part of the world, comes from the very beginnings of American history and was written into the Constitution of The United States. The Founding Fathers believed that such a law would not only help in the war against the British but it would encourage citizens to rebel against any oppressive government that didn’t respect the rights of its people.

In the Wild West, American colonists grew accustomed to guns. They used them to fight off dangerous animals, Indians, Mexican invaders and lawless criminals. The fact that such states as Texas, Arizona and New Mexico have the highest number of gun-enthusiasts in the US is not a coincidence.

In today’s America, guns became almost ubiquitous. There are 88 guns for every 100 people living in the country. Guns can be bought at supermarkets or through the internet and over one-fifth of all transactions are done without any background check.

So far it looks like guns are here to stay. Lobby groups and big-shot corporations successfully prevent any attempt to limit or control firearms even though more and more data points to the fact that the disadvantagesof gun ownership by far outweigh the benefits.

Prawie cały naród śledził w zeszłym tygodniu tragiczne doniesienia. 14 lutego 19-letni Nicholas Cruz wszedł do swojej szkoły z półautomatycznym karabinem, który legalnie kupił w sklepie w centrum miasta. Zabił 17 osób i ranił kolejne 17. Taka tragedia jest trudna do pojęcia, nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie masowe strzelaniny zdarzają się z zaskakującą regularnością.

Na skutki tego wydarzenia nie trzeba było długo czekać. Już po 24 godzinach politycy rozpoczęli kolejną debatę na temat kontroli broni. Niestety, tym razem przybrała ona nieoczekiwany obrót. Zamiast opowiadać się za zaostrzeniem nadzoru, prezydent Donald Trump zasugerował uzbrojenie nauczycieli, by mogli bronić swoich uczniów i siebie samych. Może to brzmieć jak tani chwyt, ale jego sposób myślenia odzwierciedla poglądy znacznej części amerykańskiego społeczeństwa.

Wydaje się, że dziś nic — nawet tragedia w szkole — nie jest w stanie zniechęcić Amerykanów do kupowania broni palnej. Ta niewytłumaczalna obsesja, absolutnie niezrozumiała w jakiejkolwiek innej części świata, sięga samych początków amerykańskiej historii i została zapisana w Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Ojcowie Założyciele wierzyli, że taki zapis pomoże nie tylko w walce z Brytyjczykami, ale też zachęci obywateli do buntu przeciwko każdej opresyjnej władzy, która nie szanuje praw ludzi.

Na Dzikim Zachodzie amerykańscy osadnicy przyzwyczaili się do broni. Używali jej do walki z dzikimi zwierzętami, Indianami, meksykańskimi najeźdźcami i bezprawnymi przestępcami. Fakt, że takie stany jak Teksas, Arizona czy Nowy Meksyk mają dziś największą liczbę entuzjastów broni w całych Stanach, nie jest przypadkowy.

W dzisiejszej Ameryce broń stała się niemal wszechobecna. Na każde 100 osób przypada 88 sztuk broni. Broń można kupić w supermarketach lub przez internet, a ponad jedna piąta wszystkich transakcji odbywa się bez żadnej weryfikacji przeszłości kupującego.

Jak na razie wygląda na to, że broń zostanie z Amerykanami na długo. Grupy lobbystyczne i potężne korporacje skutecznie blokują wszelkie próby ograniczenia lub kontrolowania dostępu do broni, mimo że coraz więcej danych wskazuje na to, iż wady posiadania broni zdecydowanie przeważają nad jego korzyściami.